


ILSA HAREM KEEPER OF THE OIL SHEIKS
Ilsa Harem Keeper of the Oil Sheiks

Reżyser:Don Edmonds
Kraj prod.:USA
Obsada:Dyanne Thorne, Max Thayer, Jerry Delony, Uschi Digard, Colleen Brennan, Haji
Filmy dotyczące fantazji na temat zwyrodnienia i wynaturzenia hitlerowców czy ich preferencji seksualnych, ulubionych rozrywek oraz coraz wymyślniejszych form zadawania cierpienia innym przyjęło się nazywać umownie gatunkiem nazixploitation. Filmów na ten temat powstało stosunkowo dużo, a łączy je na pewno instrumentalne i schematyczne traktowanie tematu, niemające wiele wspólnego z faktami. Pełno tu przemocy seksualnej i poniżenia oraz zadawanego bólu, a sposób portretowania samych nazistów to połączenia obrzydzenia, ale także nieskrywanej fascynacji. Czarne mundury SS to z od dawna niezwykle silny fetysz w popkulturze i filmowy nie mogli mu się oprzeć. III Rzesza na pewno nie umarła jako zjawisko kulturowo-społeczne i ma nadal przed sobą niezłą przyszłość.
Filmów o strażniczce Ilse powstało w sumie cztery, tj. Ilsa – Wilczyca z SS, Ilsa – Strażniczka Haremu, Ilsa – Syberyjska Tygrysica, Ilsa – Nikczemna Strażniczka. Dla wielu przynajmniej pierwszy z nich ma status „kultowości”, a wśród wielbicieli tego dzieła znajduje się sam Quentin Tarantino. Pierwowzorem dla postaci była autentyczna strażniczka obozowa Ilse Koch, która stała się katem dla ogromnej rzeszy więźniów obozów koncentracyjnych. Z pewnością jej słabość do perwersji seksualnych zapadła filmowcom szczególnie w pamięć, co stało się motywem przewodnim postaci filmowej Wilczycy z SS. Wszystkie filmy dotyczące fikcyjnej Ilsy bazują na oklepanym i mocno prostackim schemacie zdeprawowanej strażniczki, która delektuje się widokiem upokorzenia drugiego człowieka, zmuszanego do seksualnego poniżenia i będącego ofiarą coraz wymyślniejszych tortur. Z dzisiejszej perspektywy filmy mocno się zestarzały, ale zakładam, że 30 lat po wojnie takie sportretowanie nazistowskiej oprawczyni mogło nadal budzić emocje.Film o szejkach naftowych, wśród których wiele lat po wojnie obraca się Ilse (ciekawostką jest fakt, że jako bohaterka Ilse została zgładzona już w pierwszej części) wywołuje dziś uśmiech na twarzy. Wieje tu niekiedy straszliwą amatorszczyzną czy wręcz nieudolnością warsztatową, a sposób kręcenia niektórych scen kojarzy się w najlepszym razie z tymi raczej słabszymi filmami dla dorosłych. Żal mi wręcz łajać autorów filmu za tandetne i prostackie efekty specjalne, które przypominają to, co widzieliśmy w kręconych taśmowo filmach akcji rodem z USA (np. filmy o wojnie w Wietnamie z Chuckiem Norrisem) – udawane umieranie, okropnie nakręcone sceny walk, źle dobrane dźwięki do obrazu, aktorów nie wiedzących, co ze sobą zrobić przed kamerą, itd. Nie uświadczymy także w „Ilsie” żadnych poważnych elementów grozy. Te filmy miałby być z założenia co najwyżej obrzydliwe czy odrażające i może takie właśnie wtedy były, ale dziś z całą pewnością mogą w najlepszym razie śmieszyć.
Niewiele można także powiedzieć o fabule, która kręci się wokół tytułowego haremu, nieustannie uprawianego seksu oraz handlu kobietami. Tu właściwie nie ma nawet właściwego scenariusza, a dialogi można było napisać praktycznie „na kolanie”. Aktorstwo jest drewniane i przesadnie teatralne (taka konwencja), a głównym elementem scenografii niekończący się pochód damskich biustów (młodych i atrakcyjnych). Cała reszta stanowi dosłownie dodatek do nagości i dość miernie nakręconych scen przypominających te najsłabsze filmy erotyczne z lat 70 i 80. Być może jestem nieco niesprawiedliwy dla tak starego filmu, ale wynudziłem się przy nim niemiłosiernie. Oglądanie półnagich kobiet szybko przestaje interesować, a przerysowana gestykulacja i nadmiernie teatralny sposób wygłaszania kwestii przez aktorów (przede wszystkim szejka El Sharifa i Ilsę) błyskawicznie działają na nerwy. Każdą kolejną scenę można bez kłopotu przewidzieć, a 90 minut to stanowczo zbyt wiele, aby nie stracić zainteresowania filmem, który nie ma nic do zaoferowania.
Sądzę, że osoby nieznające w ogóle postaci filmowej Ilse powinni poprzestać na pierwszej części „sagi” i stanowczo odpuścić sobie pozostałe. Nadmiar zdecydowanie może być szkodliwy, a na wieczorne sesje nurzania się w filmach klasy C i niższej z pewnością znajdą się lepsze tytuły. No chyba że fascynują nas kobiety w mundurach z dużym biustem, na co zupełnie nic nie możemy poradzić...
Screeny
+ dla wielbicieli damskich biustów w ilościach hurtowych
+ dla wielbicieli postaci Ilse, którzy są zupełnie bezkrytyczni dla swojej idolki
- nuda, przewidywalność, schematyczność w stopniu przerażającym
- fatalne efekty, sceny walk
- drewniane aktorstwo i chwilami wprost beznadziejnie prymitywne dialogi
- film właściwie nie ma żadnej treści
- dowód na to, że Ilse należało pozostawić wśród martwych
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!