


SIEDLISKO
SIEDLISKO

Reżyser:Lethargus Lethargus
Kraj prod.:Polska
Obsada:Iwona Gasiul, Lethargus
W powszechnym mniemaniu kino grozy oprócz wątpliwej jakości rozrywki nie zawiera w sobie nic na tyle wartościowego, by traktować ten rodzaj sztuki filmowej z taką estymą jak innych reprezentantów X muzy. Jak każde uogólnienie i to ma w sobie coś z prawdy, ale też zaciemnia skomplikowany i niełatwy w charakteryzacji obraz zatytułowany „Kino gatunkowe”. Bo oprócz straszaków obliczonych na epatowanie okrucieństwem i historii aż porażających swym intelektualnym ubóstwem, istnieje mnóstwo filmów grozy jeśli nawet nie konkurujących z tzw. kinem artystycznym, to zdradzających twórcze poszukiwania ich autorów. Podobnie rzecz się ma z twórczością offową, powstającą najczęściej za własne pieniądze filmowców. Tam reżyser i jego ekipa są sobie „sterem, żeglarzem, okrętem”, cieszą się artystyczną wolnością i brakiem presji ze strony producentów. Dzięki temu mogą poszukiwać, eksperymentować, wreszcie po swojemu interpretować doświadczaną na co dzień rzeczywistość. Takim artystą na polskim poletku kina niezależnego jest reżyser występujący pod pseudonimem Lethargus.
Jego najnowszy film, „Siedlisko”, to dzieło afabularne pozbawione akcji takiej, jak ją klasycznie rozumiemy, czyli ciągu zdarzeń nadających dziełu narracyjnemu jakiś sens. Opisywany tu obraz to bardziej zbiór ujęć bez zależności przyczynowo-skutkowych, za to z konsekwentne kreowanym światem przedstawionym, fundamentem symboli i metafor, wreszcie z bohaterką co i rusz przypominającą, iż wynikające z obrazu treści rozpatrywać należy kontekście potrzeb i zachowań człowieka.Odbioru „Siedliska” nie ułatwiają ani jego afabularność, ani czarnobiałe zdjęcia, jak również stylizacja na kinową niszę i awangardowość. Opowieść pozbawiona jest także dialogów oraz choćby najskromniejszego komentarza z offu. Treść, ta dosłowna jak i przenośna, oraz emocje, którymi podszyty jest film, przekazywane są za pomocą niemalże pozbawionego słowa obrazu, a także mrocznej, momentami wręcz przygnębiającej ścieżki dźwiękowej. Lethargus na wiele ujęć chce zwrócić naszą szczególną uwagę – powtarza je, prześwietla, „bawi” się ich kolorystyką i nasyceniem. Kino, przede wszystkim to popularne, przyzwyczaiło nas do przezroczystości formy, która niczym narzędzie ma nie tyle zwracać na siebie uwagę, co być pożyteczne, w przypadku sztuki filmowej, budować świat przedstawiony i przekazywać treść. Reżyser „Siedliska” nie traktuje formy przedmiotowo, ma ona zaprzątać naszą uwagę, budować atmosferę, a nade wszystko prowokować do rozmyślań nad tym, dlaczego dane ujecie zostało skonstruowane tak a nie inaczej.
O czym jest więc film Lethargusa? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, ale przy uważniejszym przyjrzeniu się zarówno poszczególnym scenom jak i dość konsekwentnie budowanej całości ogólny sens filmu jest nietrudny do odczytania. Kluczem interpretacyjnym niezbędnym do rozszyfrowania zagadkowości „Siedliska” jest pierwsze ujęcie prezentująca człowieka zmagającego się z morskim żywiołem. Wobec działania sił natury przedsięwzięcia istoty ludzkiej zawsze będzie otaczał nimb nietrwałości i tymczasowości. I to zagadnienie – konfrontację cywilizacji i natury oraz człowieka jako sprawcę a także ofiarę tychże zmagań – reżyser uczynił sednem swojego filmu. Serię ujęć twórca poświęcił wytworom ludzkich rąk – miastu, obiektom przemysłowym, pomnikom, cmentarzom. Nad tymi obrazami ciąży jednak widmo destrukcji. Z jednej strony natura bezwzględnie „rozjeżdżana” jest przez postęp cywilizacyjny, z drugiej zaś miejsca, które człowiek choćby na chwilę opuścił, natychmiast są przez nią zawłaszczane. Te ujęcia – statyczne, surowe, rodem z kina postapokaliptycznego albo z filmów pokroju „Stalkera” czy „Głowy do wycierania” - stanową ramę kompozycyjną „Siedliska”.
Jak wspominałem wyżej, człowiek jest zarówno sprawcą jak i ofiarą takiej sytuacji. Jest autorem destrukcji idealnego porządku, którego symbolem niewątpliwe jest natura, ale też ponosi konsekwencje za tworzony przez siebie chaos. Lethargus bohaterem filmu czyni kobietę, która nie potrafi odnaleźć się w świecie zdominowanym przez wojnę wydaną naturze przez „miasto, masę, maszynę”. Jest coraz bardziej apatyczna i bierna. Pogrąża się w snach, może nawet szaleństwie, spokoju szuka na cmentarzu. Cywilizacja wysysa z niej siły witalne niczym wampir (scena z klasycznego filmu o Drakuli pojawia się w „Siedlisku”). Zatem nie tylko stylistycznie i wizualnie blisko filmowi Lethargusa do kina grozy, ale i zawarte w nim treści widzieliśmy w niejednym horrorze. Pogrążając się w odmętach szaleństwa bohaterka przestaje odróżniać rzeczywistość od halucynacji. Przez to i my nie wiemy, czy monstra, które ją prześladują, są wytworem umęczonej wyobraźni czy też coś naprawdę dybie na życie kobiety. Niedopowiedzenia i wieloznaczność powyższych scen rodzą pytanie, czy w świecie racjonalnym, zdominowanym przez technikę jest miejsce na coś wymykającego się ludzkiemu poznaniu? A jeśli tak, to ile w tych zjawiskach jest naszych obsesji, a ile emanacji innego wymiaru?
Reżyser swoim filmem udowadnia, iż jest uważnym obserwatorem, potrafi w otaczającej nas zwykłości znaleźć ciekawy element, który wpleciony w filmową narrację wnosi z sobą pewną treść, często niebanalną i skłaniającą do refleksji. Tak chociażby jest z tytułem filmu Lethargusa i jego interpretacją w kontekście tego, co widzimy podczas projekcji. Jak zatem rozumieć mamy jego sens? Jako dom, mieszkanie, przestrzeń, w której spędzamy większość czasu? Jak najbardziej, bo dom jest oazą bezpieczeństwa, ale też klatką, w której samotnie radzić sobie musimy z lękiem, melancholią czy depresją. Niestety, siedliskiem w skali makro jest także świat, w którym żyjemy, teoretycznie wręcz stworzony (w niemal mistycznym znaczeniu) dla nas, perfekcyjny, doskonały, a jednak przez nas, ludzi, z uporem maniaka niszczony i degradowany. Stąd pewnie mocno surrealistyczny wymiar filmu, bo jak inaczej ująć pełną sprzeczności i absurdalnych postaw naturę ludzką? Nic także dziwnego, iż symbolika i metafory, do jakimi w swoim filmie posiłkuje się reżyser, często oscylują wokół skrajności, z życiem i śmiercią na czele.
Nie będę na siłę przekonywał do obejrzenia „Siedliska” bo to film trudny w odbiorze, powstały w kontrze do kinowego mainstreamu, pozbawiony tego, po co sięga większość miłośników X muzy, a mianowicie fabuły. Z drugiej strony dobrze, że takie filmy są realizowane, bo mogą być nie tylko odskocznią do produkcji serwowanych nam w kinach, telewizji i internecie, jakże często robionych na jedno kopyto, ale także sposobem na odautorską, szczerą, wyzutą z jakiekolwiek presji środowiskowej wypowiedź artystyczną. Czy ciekawą? Moim zdaniem tak, choć to rzecz jasna osąd bardzo subiektywny.
Screeny
+ konsekwentna wizja świata
+ zdjęcia
+ symbole i metafory
+ skłania do refleksji
+ klimat i nastrój
- gdyby film był kilka minut krótszy, nie straciłby nic w swojej wymowie
- bardzo hermetyczne kino
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!