


SARS WARS
Wojny SARS

Reżyser:Taweewat Wantha
Kraj prod.:Tajlandia
Obsada:Suthep Po-ngam, Supakorn Kitsuwon, Phintusuda Tunphairao, Lena Christensen, Andrew Biggs , Somlek Sakdikul, Peud Blackcat , Chatchai Doroman, Noppadol Nopsuwanchai
Kinematografię tajlandzką polski widz poznał głównie
dzięki filmom akcji, takim jak chociażby "Ong-Bak". Niedawno dużą popularność wśród
miłośników horrorów uzyskał wspaniały "Shutter".
"Wojny SARS" reprezentuje nieco
inne spojrzenie na materię filmową. To pastisz horroru i to w najlepszym wykonaniu.
Twórcy filmów o zombie, które zamiast przerażać starają się widza rozśmieszyć nader często wykorzystują pomysły zawarte w trylogii Romero. "Wojny SARS" są przykładem dzieła o zamyśle fabularnym podobnym do "Świtu żywych trupów". W dziele Romero grupa ocalałych ludzi zamyka się w gigantycznym centrum handlowym i stara się uniemożliwić zombie dostanie się do środka. W "Wojnach.." akcja rozgrywa się w hotelu, a żywe trupy od początku są w środku. Wyglądają bardziej na monstrualne wampiry, podobnie jak w "Versus" Ryuchei Kitamury. Początkowo poruszają się "klasycznie" tzn. ospale i powoli, po to by w odpowiedniej chwili przyspieszyć. Jednym z wrogów ludzi w hotelu jest olbrzymi wąż, będący łatwo zauważalnym nawiązaniem do filmu "Anakonda" Luisa Llosy.
W warstwie humoru widać wyraźną inspirację komediami z udziałem Leslie Nielsena, czyli dominują proste gagi i głupawe teksty. Nie koniec na tym. Jedna ze scen erotycznych wyraźnie jest "ściągnięta" z pierwszej części "Nagiej Broni". Jakby i tego było mało autorzy tego "horroru" naśmiewają się ze świetlnych mieczy Rycerzy Jedi, użytych tutaj jako jedna z broni do zwalczania zombie. Oczywiście takich "cytatów filmowych" znaleźć można więcej. Czasem wydaje się, że cudze pomysły zbyt dominują nad wkładem własnym ekipy filmowej.
Szybka akcja nie mogła obyć się bez narodowego sportu tajów - muay thai. Sceny walki nie są jednak nadmiernie rozbudowane, złożone z prostych układów nie przekonują, że Tajowie znają się na tym sporcie.
Pozytywne wrażenie na widzu pozostawia dobrze wykonana charakteryzacja żywych trupów, którym nie nadano wprawdzie indywidualnych osobowości, jednak wizualnie wyraźnie odróżniają się od siebie. Niestety wykonane przy pomocy komputera efekty wizualne byłyby dobre w latach osiemdziesiątych. W obecnych czasach widz wymaga znacznie więcej, niż tak takie "plastikowe" potwory.
"Wojny SARS" to nagłe zwroty akcji, zaskakujący i dziwny wątek romantyczny, duża ilość krwi plus miks scen z wielu filmów, to coś co zadowoli każdego, kto gustuje w tego typu kinie. W innym wypadku lepiej nie oglądać.
Screeny
+ ciekawa fabuła i wartka
akcja
+ ciekawie użyte "cytaty filmowe"
+ po prostu zabawny
+
charakteryzacja
- efekty wizualne
- trochę bez pomysłu sceny walki
-
nadmierny wkład cudzych pomysłów
Podyskutuj o filmie tutaj: Forum HO
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!