Top

Menu Zaloguj się (dla użytkowników forum)



"Horror to nie jest bajka o potworach" - rozmowa z Jarosławem Jakubowskim

Paweł Waśkiewicz

Jarosław Jakubowski. Autor ciepło przyjętego zbioru opowiadań "Oczy pełne strachu", wydanego przez Zysk i S-ka w 2014 roku. Twórca kilku tomów wierszy oraz wyboru sztuk teatralnych pod tytułem "Generał i inne dramaty polityczne". A przy tym być może jeden z najbardziej oryginalnych i zaskakujących pisarzy grozy w Polsce. Co pchnęło go do straszenia czytelników? O czym najchętniej pisze? Co go inspiruje? Zapraszamy do lektury wywiadu!


HO: Twoja notka autorska w "Oczach pełnych strachu" jest tak bogata, że aż nie wiem od czego zacząć. Ale jedna kwestia nurtuje mnie chyba najbardziej - czemu akurat horror?

Od małego lubię straszne historie. Jako dzieciak nasłuchałem się od ojca opowieści, których bohaterem był niejaki Karampuk. Przez niego nie chciałem zostawać sam w pokoju. Słowa "karam-puk, karam-puk" do dziś kojarzą mi się z mocniejszym biciem serca. Później, już jako kilkunastoletni dzieciak, zacząłem czytać Kinga, Mastertona, ale chyba największe wrażenie zrobili na mnie Poe, Grabiński i Lovecraft. Czyli można powiedzieć "typówka". Sam nie wiem zresztą, czy wcześniej były książki, czy może filmy. Wiem na pewno, jakie ogromne wrażenie wywarło na mnie "Lśnienie" Kubricka. To mogło być w okolicy 1989 roku. Chodziłem co piątek na pokazy wideo do świetlicy zakładu, w którym pracował mój ojciec. Magnetowidy w tych czasach nie były jeszcze powszechne w domach. Pamiętam, że kiedy wracałem nocą z seansu, wydawało mi się, że widzę UFO. Niewykluczone, że to mógł być efekt obejrzanego filmu, ale nie sądzę. Jako pisarz wybrałem horror dlatego, że jest atrakcyjnym kostiumem, w którym mogę przemycić uniwersalne treści. Czyli przede wszystkim odwieczny problem: skąd zło? Poza tym straszenie daje mi niesamowitą frajdę.

HO: Przyjrzyjmy się zatem problemowi z bliska: skąd zło? Ta tematyka stała się motywem przewodnim "Oczu pełnych strachu". Czy masz odpowiedź na to pytanie?

Gdybym miał pewność, skąd zło, prawdopodobnie bym nie pisał horrorów, tylko został kaznodzieją. Mam tylko własne przypuszczenia... Przede wszystkim wierzę w istnienie osobowego zła, które działa w naszym świecie. Ale bez czynnego współudziału człowieka by sobie nie poradziło. Mamy - jako gatunek ludzki - skłonność do dostrzegania przejawów zła w świecie zewnętrznym, u innych ludzi, za to nigdy albo prawie nigdy u siebie. Stąd łatwość w sądzeniu i ferowaniu wyroków. Tyle tylko, że najczęściej na werbalnej ocenie się kończy. Tu dochodzę do drugiego źródła zła w świecie - ludzkiej nieuwagi i obojętności. Często bywa tak, że wolimy przejść obok dziejącego się zła (na przykład człowieka bitego przez bandziorów) i uspokajamy swoje sumienie: "przecież i tak nic nie mogłem zrobić". Jasne, że działa tu strach o własną skórę, ale później następuje proces samousprawiedliwiania i usypiania. Obojętnienia na zło. W ten sposób, nawet jeśli osobiście niczego złego nie popełniam, dokładam własną cegiełkę do ogólnoświatowego zła. Chcąc nie chcąc, staję po jego stronie. Masz rację, to przewodni motyw "Oczu pełnych strachu". Chociażby w opowiadaniu "Doktor Malewicz" pokazuję, jakie mogą być skutki takiej właśnie obojętności. Na szczęście dobro ma nad złem tę przewagę, że działa w sposób bardziej prostolinijny. A każdy z nas ma wolną wolę...

HO: Gdzie szukałeś inspiracji do opowiadań z "Oczu pełnych strachu"?

Z moim pisaniem jest tak, że nie szukam inspiracji, tylko one mnie znajdują. Główną inspiracją jest po prostu moje życie, z niego często biorę miejsca, sytuacje, postacie. Potem to wszystko mieszam, przetwarzam i powstaje opowiadanie. Ważne są też dla mnie inspiracje literackie. "Oczy pełne strachu" pisałem będąc pod dużym wrażeniem prozy Edgara A. Poe i Stefana Grabińskiego. Stąd widoczne nawiązania, i w postaci dedykacji czy motta, i nastroju niektórych utworów takich, jak choćby "Duch kolei", "Pozytywka", "Kwiaty" czy "Próchno". Chciałem też oddać hołd Kingowi, dzięki któremu właściwie wszedłem w świat horroru. W opowiadaniu "Manipulator" pojawia się nawet postać będąca czymś w rodzaju alter ego pisarza. Dużą część utworów zawartych w "Oczach pełnych strachu" napisałem w jednym "ciągu". Czułem, że uwalniam z siebie historie, które się skumulowały i musiały znaleźć ujście. Takie oczyszczenie przez pisanie...

HO: Czy szukając zła w otaczającej nas rzeczywistości inspirowałeś się także literaturą? Bliższa jest Ci "Zbrodnia i kara", "Władca much", czy może "Proces"? A może coś zupełnie innego?

Częściowo już odpowiedziałem na to pytanie. Literatura od zarania zajmuje się problemem zła, bo to sprawa, która nurtuje człowieka bez względu na czasy, w których żyje. W "Oczach pełnych strachu" można doszukiwać się bardziej lub mniej wyraźnych nawiązań do każdej z wymienionych przez ciebie książek. Chyba najbliższy jest mi "Proces". Pokazuje człowieka zaszczutego przez bezimienny, bezduszny system. To horror absolutny, i to bez jakichkolwiek efektów specjalnych czy sił nadprzyrodzonych. Może w ogóle jedna z najstraszniejszych książek, jaka powstała? Szukam w pamięci innych książek, które wywołały we mnie przerażenie i muszę wskazać "Wspomnienia, wiersze, opowiadania" Tadeusza Borowskiego. U tego autora widać perwersyjną radość z ukazywania bestialstwa i okrucieństwa. Tyle tylko, że pod tym wszystkim jest też bezdenna rozpacz. Nie jest to rzecz jasna czysty gatunkowo horror, ale kto wie, czy nie przeraża bardziej niż wszystkie opowieści grozy razem wzięte...

HO: A skoro już o literaturze mowa - czy czytujesz polskie horrory?

Muszę przyznać, że nie. Uczciwie powiem, że do niedawna wiedziałem bardzo niewiele o polskich pisarzach tworzących współcześnie w tym gatunku. Zresztą staram się nie dzielić literatury na "horror" i inne gatunki, tylko na dobrą i złą, co nie znaczy że uważam polski horror za literaturę złą. Po prostu jej nie znam, ale zamierzam to nadrobić. Ostatnio, w związku z wydaniem "Oczu pełnych strachu", zacząłem śledzić to, co się dzieje w środowisku polskiego horroru i bardzo temu kibicuję. Horror może być równie doniosłym dziełem, jak powieść obyczajowa czy jakakolwiek inna. Nie ma powodów, żeby traktować ten gatunek jako coś pośledniejszego. Sam zresztą nie chcę być zamykany w szufladce z napisem: "pisarz horrorów". Piszę też inne rzeczy - dramaty, wiersze. Wolę, żeby ludzie widzieli we mnie po prostu pisarza.

HO: No właśnie - próbowałeś wielu form i gatunków literackich. Powiedz, czy w którymś z nich czujesz się lepiej niż w innych? Na czym polegają dla Ciebie największe wyzwania w pisaniu opowiadań, dramatów, wierszy?

Zaczynałem od wierszy. Jednak im więcej chciałem powiedzieć, tym bardziej "ciasne" mi się one wydawały. Zacząłem pisać opowiadania, po jakimś czasie spróbowałem swych sił w powieści. Książka "Cyryl, dlaczego to zrobiłeś?" jest efektem tej próby. Wydałem ją w 2012 roku. Wtedy już od paru lat "siedziałem" w dramacie. Muszę przyznać, że właśnie w tym gatunku osiągnąłem dotąd największe sukcesy. Moja sztuka "Generał" jest grana w warszawskim Teatrze IMKA już prawie cztery lata... Ogólnie rzecz biorąc, lubię te gatunki, w których mogę opowiadać historie, budować postaci, wrzucać je w różne sytuacje, najlepiej beznadziejne i bez wyjścia (śmiech). Wiersz porównałbym do błysku - jeśli się pojawia, po prostu go zapisujesz. To taki pisarski sprint. W opowiadaniu liczy się oczywiście pomysł, ale nawet najlepszy pomysł można po drodze zepsuć. Największa trudność polega na znalezieniu takiego języka, który przylega do historii. Jeśli to się nie udaje, opowiadanie brzmi sztucznie, nieprawdziwie. Dramat daje mi wielką frajdę, bo mogę bezpośrednio sterować bohaterami, trochę jak kukiełkami. Pozwala mi też mówić różnymi głosami, ukryć się za postaciami. W dramacie ważne jest elementy muzyczne, takie jak tempo czy melodia. Podobnie zresztą jak w poezji. Sztuka na scenie powinna "brzmieć". Bardzo lubię pisać dramaty, ale to niełatwa robota. Zresztą, jaka robota pisarska, jeśli traktuje się ją poważnie, jest łatwa?

HO: To może nawiążmy raz jeszcze do "Oczu pełnych strachu" - czy jesteś szczególnie zadowolony z któregoś z tekstów? Czy coś wyjątkowo Ci się udało, a może z perspektywy czasu chciałbyś coś w którymś z opowiadań zmienić?

Książka zawiera 31 opowiadań. Starałem się, żeby były zróżnicowane pod względem objętości, tematyki i klimatu. Zależało mi na tym, żeby to była książka, którą sam bym chciał przeczytać. Oczywiście nie jestem w stu procentach zadowolony ze wszystkich tekstów. Część z nich napisałem już dość dawno temu, więc siłą rzeczy dziś zabrałbym się za niektóre tematy inaczej. Nie wiem, czy lepiej, po prostu inaczej. Gdybym miał wskazać moje ulubione opowiadanie, to będzie to "Wampir. Próba rekonstrukcji". Myślę, że udało mi się w nim najlepiej oddać senny, mglisty i upiorny klimat małego miasteczka. Bohaterem jest człowiek, który próbuje zmienić swój los. ale na każdym kroku napotyka przeszkody. To chyba najbardziej "egzystencjalny" z horrorów w "Oczach pełnych strachu". Lubię też "Strawionych". To z kolei horror apokaliptyczny, w którym apokalipsa zaczyna się niepozornymi objawami. No i "Duch kolei", horror kolejowy z akcentami społecznymi, a nawet politycznymi.

HO: Jak oceniasz reakcje czytelników? Udało Ci się skłonić ich do namysłu? Przestraszyć?

Z opinii, jakie do mnie docierają choćby za pośrednictwem Facebooka, wynika że "Oczy pełne strachu" spotykają się z ciepłym przyjęciem. Najbardziej cieszą mnie reakcje ludzi, którzy dotąd nie byli przekonani do opowiadań albo w ogóle do horroru, a teraz, po przeczytaniu mojej książki, zmienili zdanie. To by znaczyło, że opowiadanie nie musi być gatunkiem pośledniejszym na przykład w stosunku do powieści, a horror - nie musi obchodzić jedynie fanów tego rodzaju prozy. A co do straszenia - jedna z czytelniczek napisała mi niedawno, że "Oczy pełne strachu" to nie jest lektura do poduchy, bo można mieć po niej złe sny. W przypadku autora horrorów to chyba komplement.

HO: Skoro już przy straszeniu jesteśmy - jak uważasz, jak najskuteczniej czytelnika przerazić?

Bardzo trudne pytanie! Nie będę kłamał, że mam na to patent. Myślę jednak, że podstawą jest to, żeby zbudować wiarygodny świat. Taki, w który czytelnik wejdzie i będzie odbierał go jak własny. A potem sprawić, żeby ten świat legł w gruzach, a bohater został sam jak ostatni człowiek w kosmosie. Najbardziej boimy się utraty tego, co mamy. To nie tylko lęk przed śmiercią własną, ale i świata w którym żyjemy. W moim głębokim przekonaniu horror to nie jest bajka o potworach, tylko historia o tym, co może się zdarzyć każdemu z nas, tu i teraz.

HO: Jaką rolę według Ciebie odgrywa w straszeniu przemoc? W "Oczach pełnych strachu" dawkujesz ją oszczędnie, ale nie uciekasz od niej, kiedy jest potrzebna. Co sądzisz o estetyce gore, która ostatnimi czasy dominuje zwłaszcza w filmowym horrorze?

Owszem, recenzenci zauważyli w "Oczach pełnych strachu" tę oszczędność w szafowaniu przemocą. Generalnie jestem raczej zwolennikiem horroru psychologicznego, w którym strach rodzi się w umyśle. Co nie znaczy, że całkowicie z ukazywania przemocy rezygnuję. Teraz na przykład piszę większą rzecz, w której od krwi i przemocy aż kipi. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Może to jakaś wewnętrzna potrzeba? Rodzaj projekcji udręczonej jaźni? Trochę żartuję, ale w jakimś stopniu to, co piszemy, jest odbiciem naszego stanu psychicznego. Ostatnio mam wrażenie, że na świecie jest więcej przemocy niż zwykle. Poniekąd bierze się to z bliskiego sąsiedztwa wojny na Ukrainie. Stąd obecność przemocy w moim pisaniu. A wracając do "Oczu pełnych strachu", to przemoc ujawnia się tam pod postacią opresji otoczenia, a czasem kulminuje w formie jakiegoś niekontrolowanego wybuchu agresji. Akt przemocy pełni poniekąd rolę oczyszczenia, po którym nic już nie jest takie, jak przedtem. Nie może być jednak celem samym w sobie. Stąd moja nieufność wobec estetyki gore, choć jeśli służy czemuś więcej niż krwawym rozbryzgom słownym i obrazkowym, to chętnie ją "kupuję". Przykładem pozytywnym są choćby "Bękarty wojny" Quentina Tarantino. Pamiętam, że jako mały chłopiec marzyłem o zabiciu Hitlera, podobnie mieli moi koledzy. Mimo to Hitler wciąż odradzał się w kolejnych filmach i książkach. Quentin unicestwia potwora w taki sposób, że zaspokaja głęboko tkwiącą w nas potrzebę sprawiedliwości. Nikt już nie zabije Hitlera tak jak on. Być może podobną rolę terapeutyczną dla nas, środkowo-wschodnich Europejczyków, odegrałoby symboliczne unicestwienie Stalina?

HO: Czy pisząc starasz się czasami nawiązywać do aktualnej sytuacji społecznej i politycznej?

W tym, co piszę teraz, nawiązuję do sytuacji - powiedzmy - geopolitycznej. W "Oczach pełnych strachu" najwięcej nawiązań do tu i teraz jest chyba w tytułowej historii. W wielu utworach pokazuję ludzi udręczonych przez system korporacyjno-niewolniczy. Chcą coś w swoim życiu zmienić, ale zderzają się z murem. Pokazuję też krajobraz pokomunistyczny, transformacyjny. Te wszystkie rozpadające się rudery, opuszczone stacje kolejowe, pijaństwo. Ale z drugiej strony - są tam teksty, w których celowo uciekam od realiów społecznych i politycznych. Ogólnie rzecz biorąc Polska to trudny kraj do życia, a przez to fascynujący dla twórcy horrorów. Bardzo bym chciał napisać tego rodzaju historię dziejącą się w świecie polityki. Nawet mam już pewien pomysł, ale to robota na przyszłość. Na razie muszę skończyć to, co piszę teraz, czyli tę większą rzecz kipiącą od krwi i przemocy.

HO: Opublikowałeś książkę w dobrze kojarzącym się wydawnictwie - powiedz, czy masz może jakieś rady dla początkujących pisarzy? Co zrobić, żeby opublikować zbiór opowiadań grozy u wydawcy z klasą?

Powtórzę za Stephenem Kingiem: trzeba wierzyć w to, co się pisze. Nieważne, czy piszesz historię o zombie, o latających potworach, kryminał retro czy współczesną powieść obyczajową. Musisz wierzyć w swoją historię. Warto też zbytnio nie ufać mniemaniu o własnej genialności czy nieomylności. Dobrze przesłać tekst komuś bardziej doświadczonemu, zapoznać się z uwagami innych. Dopiero wtedy można atakować wydawnictwa. Na wydanie "Oczu pełnych strachu" czekałem bardzo długo. Pierwsze podejście, parę dobrych lat temu, zakończyło się fiaskiem, nie z mojej winy, mimo że miałem już podpisaną umowę z wydawcą. Maszynopis rozesłałem również do innych wydawnictw i dobrze zrobiłem, po jakimś czasie odezwał się Zysk i S-ka. Doceniam to, że zechcieli wydać książkę autora debiutującego w dziedzinie horroru. Traktuję to jako kredyt zaufania. Mam nadzieję, że został spłacony w postaci zadowolenia czytelników.

HO: Jakie są twoje dalsze plany? Wspomniałeś o brutalnej historii, którą piszesz - czy wiążesz swoją przyszłość z horrorem?

Historia toczy się w nieodległej przyszłości i łączy w sobie cechy horroru psychologicznego, okultystycznego z domieszką gore. Dużo przygód, walki, miłości i nienawiści. Mam nadzieję skończyć ją jeszcze w tym roku. Na wydanie czeka też powieść kryminalna o roboczym tytule "Rzeka zbrodni", której akcję osadziłem w Bydgoszczy roku 1920, kiedy to miasto powróciło do Polski. Bardzo mało pisało się u nas o "kresach zachodnich" II Rzeczypospolitej, a to równie ciekawe ziemie, co ich wschodni odpowiednik. Dość powiedzieć, że Bydgoszcz i tereny przyległe (w tym moje rodzinne Koronowo) w skład Rzeczypospolitej weszły grubo ponad rok po oficjalnym odzyskaniu niepodległości. Po drugie - Bydgoszcz była uznawana za najpiękniejsze, obok Wilna, miasto II RP. nazywano ją "małym Berlinem". W tej powieści elementy kryminału przeplatają się z elementami grozy. Na pewno nie żegnam się z horrorem. Są pomysły i tylko od woli wydawcy będzie zależało, czy ujrzą światło dzienne. No i nie kończę z pisanien sztuk teatralnych. Choć dramatopisarstwo w Polsce znalazło się w trudnej sytuacji, bo wielu reżyserów i dyrektorów teatrów woli tak zwany "postdramat", czyli sceniczny bełkot niż opowieść z fabułą, konfliktem i pogłębioną psychologią postaci. Nie zamierzam jednak iść z prądem. Dalej będę robił swoje, nawet jeśli oznacza to bycie "niemodnym".

HO: Dzięki za rozmowę!




HO, Wywiady -
HO, Wywiady -
HO, Wywiady -
HO, Wywiady -

Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody twórców strony ZABRONIONE!!!

- - - -