Top

Menu Zaloguj się (dla użytkowników forum)



Wywiad z Jonathanem Janzem

Tomasz Czarny

Oto człowiek, który dorastał między ciemnym lasem a cmentarzem. Brian Keene okrzyknął jego debiutancką powieść „The Sorrows” najlepszym horrorem 2012 roku. Przed Wami Jonathan Janz, jeden z najbardziej obiecujących „nowych” amerykańskich pisarzy grozy, który specjalnie dla Horror Online, udzielił pierwszego wywiadu w polskim Internecie.  


HO: Cześć Jonathan.  Na samym początku naszej rozmowy chciałbym dowiedzieć się jak zawsze, jak to się wszystko zaczęło, dlaczego pokochałeś literacki horror i kto cię do tego zainspirował?

Cześć! Zawsze lubiłem historie z dreszczykiem. Moja mama oglądała Strefę Mroku i In Search Of, więc zawsze moja głowa była pełna strasznych obrazów. Jako dziecko mieszkałem w domu pomiędzy cmentarzem a lasem, co tylko wzmocniło moje zainteresowanie mrocznymi zakątkami.
Jeśli chodzi o inspiracje, największą zawsze był i ciągle jest Stephen King. Jest zdecydowanie moim ulubionym pisarzem i wiele mu zawdzięczam. Spowodował nie tylko to, że zostałem pisarzem, ale przede wszystkim czytelnikiem.

HO: Czytałem recenzje wszystkich twoich powieści i są one po prostu powalające. Powiedz czy trudno było ci zadebiutować? Czy było to wymagające doświadczenie, pełne wyrzeczeń i nerwów czy raczej nie miałeś obaw i byłeś pewien, że prędzej czy później ktoś to wyda? W końcu padło na Samhain, a to według. mnie prawdziwy sukces. Jak do tego doszło?

Dziękuję bardzo! Bardzo doceniam to, że zapoznałeś się z moją pracą.
Zadebiutować rzeczywiście było bardzo trudno. Przez trzy i pół roku pisałem i wysyłałem do wydawnictw swoje prace bez żadnego odzewu. Nie było łatwo, ale jednocześnie cały czas się rozwijałem i uczyłem pisania. Paradoksalnie odrzucenie często bywa czymś pozytywnym, choć nie jest prosto je tak traktować. Na początku nie wiedziałem co robię i szczerze mówiąc moje historie nie zasługiwały na opublikowanie.
Kiedy wydawało mi się, że zostałem odrzucony przez każdego możliwego agenta Don D’Auria przeniósł się z Dorchester/Leisure do Samhain. Wysłałem mu do oceny The Sorrows, kilka tygodni później odpisał mi, że jest zachwycony książką i chce ją opublikować. Ten moment to zdecydowanie najlepsza chwila w mojej karierze, wspaniale było poczuć, że w końcu komuś spodobała się moja praca. Z powodu tych trudnych doświadczeń na początku kariery teraz niczego nie biorę za pewnik, nigdy też nie przestanę doceniać wszystkich tych pozytywnych rzeczy, które dzieją się w moim prywatnym i zawodowym życiu.

HO: W twojej prozie odnajdujemy echa twórczości nieodżałowanego Richarda Laymona. Jaki wpływ na twoją twórczość miała proza tego pisarza? 


Dziękuję, to dla mnie wielki komplement. Laymon ma swoich krytyków i rozumiem ich zdanie. Ja z kolei zawsze lubiłem jego pracę i po dziś dzień nie wstydzę się przyznawać, że jestem jego wielkim fanem. Zdecydowanie wpływa on na to co sam tworzę, mam też nadzieję, że w moich powieściach można czasem dostrzec echo jego twórczości. Prawdopodobnie najłatwiej dostrzec „laymonowskie” wpływy w powieściach Savage Species i The Sorrows, które co ciekawe są moimi najpopularniejszymi książkami.
Laymon przede wszystkim był mistrzem w budowaniu tempa akcji. Oczywiście można to bagatelizować i mówić, że niemal każdy potrafiłby robić to z takim samym skutkiem, to prawda Ci, którzy to potrafią zarabiają na tym duże pieniądze. Trzeba jednak pamiętać, że powieści Laymona posiadały także swój rytm, umiał on sprawić, że historia toczyła się harmonijnie. Jeśli któraś z tych cech jest widoczna w mojej twórczości pozostaje mi tylko za to dziękować.

HO: Czy mógłbyś pokrótce opowiedzieć nam o czym opowiadają twoje powieści? Jaki typ horroru prezentujesz?

Nie ograniczam się do jednego podgatunku literatury grozy. Staram się tworzyć zróżnicowane historie od cichych historii o duchach i demonach do dzikich opowieści pełnych potworów, tryskającej krwi i latających części ciała. Nie znaczy to, że mam coś przeciwko autorom, którzy specjalizują się w jednej, określonej dziedzinie. Rozumiem tych, którzy nie chcą schodzić z raz wybranej ścieżki, ale dla mnie zawsze ważne było poruszanie się w obrębie gatunku, znajdowanie nowego sposobu na swoją twórczość, inspirowanie się tym co czytam nie tylko jeśli chodzi o horror.
Jednym z największych komplementów jakich otrzymałem padł z ust legendarnego dla gatunku horroru Edwarda Lee, który stał się także jednym z moich ulubionych pisarzy. Podczas jednego z konwentów, w których brałem udział kupił ode mnie egzemplarz mojej powieści House of Skin, a po kilku miesiącach niespodziewanie napisał do mnie zachwalając książkę. W zasadzie nazwał on ją „kwintesencją historii o nawiedzonym domu”, wspominał także o zróżnicowanych zaletach powieści, co mam nadzieję świadczy o urozmaiceniu środków wyrazu z jakich korzystam jako pisarz. Niesamowite było to, że moja powieść spodobała się komuś takiemu jak Lee, ta myśl niemal zwaliła mnie z nóg.

HO: Pierwsze, co zwróciło już dawno moją uwagę to to, że na każdym zdjęciu jesteś uśmiechnięty i wydajesz się być w doskonałym humorze. Czy pisanie tak mrocznej literatury wpływa w jakikolwiek sposób na twoje postrzeganie rzeczywistości, świata?

Nigdy o tym nie myślałem, ale masz absolutną rację. Zazwyczaj się uśmiecham, nawet kiedy mam do pokonania jakieś trudności albo piętrzą się przede mną problemy staram się być najszczęśliwszą osobą jaką znam. Mam cudowną żonę i troje dzieci, o których mogłem tylko marzyć, jesteśmy zdrowi i możemy spędzać ze sobą naprawdę dużo czasu, a takie rzeczy liczą się dla mnie najbardziej. Oczywiście jak wszyscy chcielibyśmy mieć więcej pieniędzy, nowe rzeczy ale mimo wszystko najważniejsza zawsze pozostanie rodzina i przyjaciele, tak jest przynajmniej w moim życiu.
Jeśli chodzi o wpływ ponurej literatury na moje postrzeganie świata tworzenie i czytanie horroru pomaga mi na wiele sposobów. Jako pisarz traktuję kolejne strony swoich powieści niemal jak wizyty u psychiatry. Jako czytelnik zyskuję nowe spojrzenie na to jak fantastyczni, ale jednocześnie momentami jak paskudni potrafią być ludzie. Paradoksalnie czytanie fikcji literackiej pozwoliło mi w rzeczywistości stać się realistą. Książki to swego rodzaju „jazdy próbne”, które pozwalają przemyśleć jak ja zachowałbym się w danej sytuacji, zarówno codziennej jak i zupełnie niezwykłej.

HO: Uwielbiam okładki twoich książek! Uważam, że okładka „House of Skin” to absolutne arcydzieło. Kto je projektował i czy miałeś na to jakiś wpływ?

House of Skin to też jedna z moich ulubionych. Oddaje ona widmowy charakter opowieści, jej gotyckość i erotyczne elementy. Artystka, która za nią odpowiada nazywa się Angela Waters i choć zaproponowałem jej kilka moich pomysłów na okładkę tak naprawdę sama stworzyła ten koncept. Jak już wspominałem uwielbiam ten projekt, możliwe, że to mój ulubiony, choć jestem bardzo zadowolony jeszcze z kilku innych.

HO: W życiu prywatnym jesteś mężem i ojcem trójki swoich pociech, powiedz kiedy znajdujesz jeszcze czas na pisanie? Słyszałem też, że w twojej rodzinie są jakieś polskie korzenie.

To trudne zadanie, ale jeśli chcesz pisać musisz znaleźć na to czas, a jeśli z pozoru nie ma takiej możliwości samemu ją stworzyć. Pisaniu poświęcam sześć godzin w trakcie weekendów i kolejne kilka w trakcie tygodnia. W czasie roku akademickiego to żmudny proces, ale w trakcie wakacji wpadam w pisarski szał i przelewam na papier około dwudziestu tysięcy słów tygodniowo. Dla mnie to zabawa, ale bez względu na wszystko rodzina zawsze pozostanie u mnie na pierwszym miejscu.
Co do polskich korzeni, wywodzą się one od strony mojej żony. Jej ojciec pochodzi z Białorusi, a matka urodziła się w Niemczech, jednak w wyniku ponownego ustalenia granic po II Wojnie Światowej miejsce, w którym urodziła się i mieszkała stało się częścią Polski. Moi teściowie mówią po polsku i rosyjsku i trochę po niemiecku. Moja żona nie mówi w waszym języku tak dobrze jak jej rodzice, ale doskonale rozumie jeśli ktoś przy niej w nim rozmawia.

HO: Z której powieści jesteś najbardziej dumny, która miała zdecydowanie najlepszy odbiór wśród czytelników, a w której coś byś pozmieniał, napisał inaczej?

To świetne pytanie, ale jednocześnie bardzo trudno na nie odpowiedzieć. Kocham każdą z moich powieści na swój sposób, ale jeśli miałbym wybierać najbardziej dumny jestem z moich nowszych prac. The Nightmare Girl, Savage Species, Exorcist Road, Dust Devils i Wolf Land cieszyły się z bardzo dobrym przyjęciem i myślę, że ukazały czytelnikom mój rozwój jako pisarza.
Jeśli chodzi o zrobienie czegoś inaczej wszystko ułożyło się tak dobrze, że nie zmieniłbym nic, niezależnie czy było to coś złego czy dobrego. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z literaturą popełniłem kilka błędów, za szybko straciłem wiarę w siebie, zacząłem wątpić we własne umiejętności. Moja tendencja do samokrytyki mimo, że odpowiedzialna za emocjonalny ból jaki odczuwałem na początku kariery pomogła mi się rozwinąć. Za każdym razem kiedy odrzucano moje prace winy szukałem w sobie, w tym, że coś mogłem zrobić inaczej, lepiej. Starałem się usprawnić moje umiejętności prowadzenia akcji, tworzenia postaci. To wszystko sprawiło, że ciągle na nowo poddawałem ocenie swój warsztat i w konsekwencji stałem się lepszym pisarzem, tak więc nie zmieniłbym absolutnie nic.

HO: Po książki którego ze swoich ulubionych  pisarzy sięgasz najczęściej i dlaczego?

Nie ograniczam się do pojedynczych autorów. Ostatnio do moich ulubionych należą John Sandford, Brian Keene, Gillian Flynn, Michael McDowell czy Edward Lee. Następną lekturą, która mnie czeka będzie pewnie najnowszy zbiór opowiadań Stephena Kinga – Bazar złych snów. W zasadzie czytam wszystko co może mnie czegoś nauczyć, a jednocześnie jest dla mnie rozrywką.

HO: Czy Jonathan Janz jest już pełnoetatowym pisarzem czy jeszcze ciągle pisanie to drugorzędne zajęcie?

Jestem wykładowcą języka angielskiego, kreatywnego pisania i literatury filmowej, ale także starającym się tworzyć w każdej wolnej od tego chwili pisarzem. Przede wszystkim jestem jednak tatą i mężem na pełen etat i choć kocham pisanie i nauczanie nic nie liczy się dla mnie bardziej niż ta rola.

HO: Dziękuję bardzo za rozmowę, życzę Ci samych sukcesów literackich i dalszego, owocnego straszenia czytelników.

Dziękuję Ci bardzo Paweł za ten wywiad i świetne pytania, miałem wiele zabawy, odpowiadając na nie.

Rozmawiał: Tomasz Czarny
Tłumaczenie: Łukasz Zbrzeźniak



HO, Wywiady - Wywiad z Jonathanem Janzem
HO, Wywiady - Wywiad z Jonathanem Janzem
HO, Wywiady - Wywiad z Jonathanem Janzem
HO, Wywiady - Wywiad z Jonathanem Janzem

Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody twórców strony ZABRONIONE!!!

- - - -