


DEAD HEAT
Gorączka Śmierci

Reżyser:Mark Goldblatt
Kraj prod.:USA
Obsada:Treat Williams, Joe Piscopo, Lindsay Frost, Darren Mc Gavin, Vincent Price
Wiele lat temu miałem okazję zobaczyć przypadkiem omawiany tytuł w telewizji i pamiętam, że byłem mile zaskoczony ową produkcją. Po latach poszukiwań udało mi się wreszcie zdobyć ów tytuł i skonfrontować młodzieńcze wspomnienia z obecnym nastawieniem i wiedzą na temat horroru. Jak to zwykle bywa nie obyło się bez rozczarowań, niemniej nie żałuję tych 80ciu minut wyjętych z życiorysu i chętnie jeszcze powrócę do filmu.
Dwóch policjantów - Roger Mortis i Doug Bigelow zostają wezwani do napadu na bank. Napastnicy sterroryzowali okolicę i wdali się w wielką strzelaninę z policją. Gdy wreszcie bandyci zostają pokonani okazuje się, że byli od dawna martwi. Wspomniani na początku detektywi rozpoczynają śledztwo i szybko odkrywają, że ktoś wskrzesza umarłych by wykorzystać ich potem do własnych celów. Sytuacja komplikuje się gdy w trakcie akcji ginie Roger. Powstaje wprawdzie z martwych, ale ma tylko kilka godzin na rozwiązanie zagadki nim jego ciało ulegnie rozkładowi. Zaczyna się wyścig z czasem.Zazwyczaj połączenie różnych gatunków filmowych wpływa niekorzystnie na odbiór, bowiem pojawia się problem do kogo dany obraz jest adresowany. Podobnie jest w przypadku omawianej pozycji, niemniej zmieszanie czarnej komedii z filmem sensacyjnym sprawdza się znakomicie. Już same imiona bohaterów sugerują z jakim typem humoru mamy do czynienia i choć nie jest on specjalnie wyszukany spełnia swoją rolę. Kreacje aktorskie nie należą do wybitnych, ale również wpisują się w konwencję filmu policyjnego, w którym mamy do czynienia z dwoma przeciwstawnymi charakterami – Roger Mortis to spokojny, opanowany i schludny detektyw, Doug Bigelow to z kolei furiat, niechluj i bawidamek. Nie zabrakło również sztampowej odprawy kapitana policji. Czyli wszystko jak w setkach produkcji filmów sensacyjnych w latach 80tych, kiedy to utarły się stereotypy twardych policjantów walczących z przestępcami ponad prawem. Z tą różnicą, że tu policja ma problem z żywymi trupami. Nie są to wprawdzie zombie z filmów Romero, jedynie ożywione zwłoki posługujące się bronią i dość sprawne fizycznie. Do momentu rozkładu. Jest to bowiem jeden z niewielu filmów, który wziął pod uwagę realny czas dekompozycji ludzkiego ciała. I to jest właśnie największa niespodzianka tego filmu – efekty specjalne. Mimo upływu lat sprawdzają się naprawdę znakomicie i poza jednym wyjątkiem wciąż robią wrażenie. Charakteryzacja umarłych, scena gwałtownego rozkładu młodej dziewczyny czy wreszcie znakomita scena w chińskiej restauracji po dwudziestu latach zaskakują jakością. Ale także oryginalnością. Wspomniana scena z restauracji, gdy ożywają martwe kurczaki, porcjowana wątroba, przyprawione prosię i wreszcie bezgłowy buhaj, jest czymś co trzeba koniecznie zobaczyć, a dotąd nikt nie wpadł na podobny pomysł. Szczególnie, że ten został naprawdę dobrze zrealizowany.
Braku sukcesu filmu i stąd zapomnienia należy się dopatrywać we wspomnianym już braku sprecyzowania odbiorcy. "Dead Heat" jest zbyt sensacyjna i zabawna by być horrorem, i zbyt fantastyczna i drastyczna jak na film kryminalno sensacyjny. A może by tak odrzucić schematy i uprzedzenia, odgrzebać tytuł z mroków niepamięci i po prostu dobrze się bawić? Polecam tę opcję.
Screeny
+ szybka akcja
+ udane połączenie czarnej komedii z sensacją
+ świetne efekty specjalne (jak na tamte lata)
+ rzetelne aktorstwo i wykonanie
+ scena w chińskiej restauracji
+ trzyma poziom do samego końca
- nie straszy
- więcej tu sensacji i komedii niż horroru
Podyskutuj o filmie tutaj: Forum HO
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!