


HILLS HAVE EYES II (remake)
Wzgórza mają oczy II (remake)

Reżyser:Martin Weisz
Kraj prod.:USA
Obsada:Jessica Stroup , Daniella Alonso, Michael McMillan, Jacob Vargas, Lee Thompson Young
Ocena autora:7
Ocena użytkowników:5.8
Głosów:40
Inne oceny redakcji:
Skaraś - 7
W latach 50-tych ubiegłego wieku, na pustyniach Nowego Meksyku w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono szereg prób nuklearnych. Pozostały po nich makiety miasteczek, ogromne kratery i skażona radioaktywnie okolica. Rząd USA starał się wysiedlić mieszkańców z terenów objętych testami, jednak nie wszyscy się do tego zastosowali...
Tych, którzy postanowili pozostać w zasięgu prób z bronią atomową, przypomnieliśmy sobie w zeszłym roku, przy okazji remake`u „Hills Have Eyes” w reżyserii Alexandre Aja. Wtedy byliśmy widzami tego, co spotkało Carterów, przemierzających pustynię w stanie Nowy Meksyk i poznaliśmy rodzinę postnuklearnych mutantów ze wzgórz. Teraz dostajemy nie dość, że remake, to na dodatek sequel. Dwa w jednym. I bynajmniej nie jest to tania promocja.Grupa żołnierzy gwardii narodowej pod koniec szkolenia na pustyni zostaje wysłana do tajnej bazy wojskowej w „strefie 16”. Ich zadanie jest proste: mają dostarczyć zaopatrzenie. Na miejscu okazuje się, że baza jest opustoszała, nie ma w niej żywego ducha. Przez radioodbiorniki żołnierze odbierają wezwanie pomocy i postanawiają ruszyć z wyprawą ratunkową. Stosunkowo szybko przekonują się, że okoliczne wzgórza mają swoich niesamowicie groźnych mieszkańców - rodzinę popromiennych kanibali. Co więcej, okazuje się, że teraz to właśnie oni - grupa ratunkowa, stali się celem krwiożerczych mutantów. Mężczyźni mają posłużyć za pożywienie, zaś kobiety potrzebne są miejscowym do reprodukcji. Żołnierze wpadają w śmiertelną pułapkę, a wysokie urwiska odcinają im drogę ucieczki. Pozostaje im zagłębienie się w systemie podziemnych korytarzy, w których mieszkają i którymi przemieszczają się zmutowani mieszkańcy wzgórz. I jak słyszeliście już pewnie setki razy w przypadku różnych produkcji - zaczyna się walka o przetrwanie.
Kinowy zwiastun „Hills Have Eyes 2” był bardzo wymowny: na tle smętnej i dość psychodelicznej piosenki country, para bliżej nieokreślonych, utykających i nieforemnych postaci ciągnęła za sobą powiązane zwłoki. Krótki, konkretny i zachęcający. Na dodatek zapowiadający godną kontynuację bardzo dobrego filmu, jakim był „Hills Have Eyes” w reżyserii Aji. I tu producenci filmu ani nie zawiedli oczekiwań widowni, ani się nie przeliczyli. „Dwójka” spokojnie dotrzymuje kroku pierwszej części.
Po pierwsze powinni być zadowoleni fani brutalnego kina, ocierającego się o gore, bo przemocy i brutalności jest tu bardzo dużo. Bardzo sugestywna i wyrazista. Po drugie ucieszą się zapewne fani kina dynamicznego - „Hills Have Eyes 2” emanuje akcją, nie ma zbędnych przestojów, żadnych dłużyzn. Przez cały seans towarzyszy widzowi napięcie i naprawdę nie ma się kiedy nudzić. Po trzecie - muzyka. Na całe szczęście twórcy zdecydowali się na kontynuację świetnej ścieżki dźwiękowej z „jedynki” i od razu wyłapujemy znajome motywy muzyczne. Poza tym muzyka jest całkiem nieźle dobrana do obrazu, co tylko polepsza odbiór. Po czwarte - plan zdjęciowy. Sceny, podobnie jak w przypadku pierwszej części, nakręcone zostały na pustyniach Maroka, z powodzeniem udających tereny testów nuklearnych Nowego Meksyku. Ujęcia w korytarzach jaskiń wyszły genialnie, dzięki pracy tej samej ekipy, która robiła scenografię przy realizacji „The Descent”. Kolej na grę aktorską. W zasadzie nie ma się tu do czego przyczepić. Oczywiście nie ma w filmie wielkiego mistrzostwa, ale aktorstwo jest co najmniej na przyzwoitym poziomie. Nie zastanawiamy się „dlaczego zrobiła taką minę?”, ani „czemu powiedział to właśnie w taki sposób?”. Aktorzy grają po prostu przekonująco (no może poza gościem odgrywającym rolę szeregowego Cranka, ale w końcu miał zagrać dynamicznego, latynoskiego macho...) Zakończenie też dobre. Na pewno nie oryginalne i nie genialne, ale po prostu niezłe.
Kolejnym plusem będą na pewno mutanty. Zarówno ich wygląd, jak też zachowanie. Są bezwzględni, brutalni i zabójczo skuteczni (oczywiście do pewnego momentu, jak każdy się zapewne domyśla). Wśród nich pojawia się, podobnie jak w pierwszej części, jeden, który okaże się wyjątkiem, pokazującym, że w każdej, nawet najbardziej zepsutej i bestialskiej społeczności znajdzie się przynajmniej jeden myślący inaczej i posiadający „ludzkie” odruchy. To właśnie on wyciąga w pewnym momencie pomocna dłoń do żołnierzy. Trochę to zgrany chwyt, poza tym lekko budzi irytację u widza, ale z drugiej strony - gdyby nie on, to Bóg raczy wiedzieć ile szwendaliby się po labiryncie jaskiń bohaterowie filmu...
Ostatnia rzecz to moja refleksja. Za każdym razem gdy oglądam film, w którym pojawia się grupa żołnierzy, zastanawia mnie jedna rzecz: dlaczego, do jasnej cholery, w pierwszej kolejności niemal zawsze giną ci dobrze wyszkoleni i często zaprawieni w boju? Może w takich sytuacjach opłaca się być... nieprzeszkolonym pacyfistą, niechętnie zakładającym na ramię karabin i z wątpliwościami przyjmującym rozkazy zwierzchnika? (Albo całkowicie niezaznajomioną z wojskiem panią pilot Ellen Ripley, potrafiącą zwalczyć to, czego nie udało się pokonać drużynie zaprawionych w boju marines...)
Screeny
+ dobra kontynuacja „Hills Have Eyes” z 2006 r.
+ dynamiczna akcja
+ spora dawka brutalności
+ mutanty
+ muzyka
- dobry mutant
- brak specjalnej świeżości
- czemu w pierwszej kolejności giną wyszkoleni żołnierze?
Podyskutuj o filmie tutaj: Forum HO
Ciekawostki:Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!