


HELP
Help

Reżyser:Zhang Qi
Kraj prod.:Chiny
Obsada:Song Jia, Shi Liang, Zhu Hong Jia, Liu Bo
Ocena autora:6
Ocena użytkowników:--
Głosów:0
Inne oceny redakcji:
Zbrodnia to niesłychana,
Pani zabija pana.
/Lilje, Adam Mickiewicz/
Rzadko trafia się okazja zrecenzowania chińskiego filmu grozy. Horror w Chinach nigdy nie cieszył się szczególną popularnością, zdecydowanie ustępując miejsca melodramatom i filmom sztuk walki (tzw. wuxia pian). Wprawdzie jeden z pierwszych przedstawicieli filmowej grozy pojawił się na ekranach jeszcze przed II wojną światową („Song At Midnight”, 1937) to w latach następnych tego rodzaju filmów było coraz mniej. Wobec horroru codzienności pod rządami komunistów filmowa groza wydawała się wręcz nie na miejscu. Dopiero nowe tysiąclecie, gospodarczy boom oraz polityka otwartości na świat spowodowały, że chińscy debiutanci zaczęli sięgać po gatunek horroru. Na razie nieśmiało i sporadycznie. Poza omawianym filmem „Help”, warto wspomnieć jeszcze o „The Game of Killing” (2004), “The Ghost Inside” (2005), „Suffocation” (2005), o antologii „Chui-si zao-wu ai-ge” (2005), o „Seven Nights” (2005), „Clay Fear” (2006), “The Matrimony” (2007) czy “The Deserted Inn” (2008). Ta “nowa fala” chińskiego horroru wyraźnie korzysta z osiągnięć kina grozy z Korei Południowej i Tajlandii. Są to filmy opowiadające historię nowoczesnym filmowym językiem, odznaczające się wysokim poziomem realizacyjnym oraz odwagą w zagłębianiu się w mroczne rejony ludzkiej psychiki (choć nie tylko). Takim filmem jest debiutancki obraz Zhanga Qi.
Trudno cokolwiek zarzucić realizacji „Help”. Film ogląda się z przyjemnością a debiutant ma cały warsztat filmowy w małym paluszku. Wydaje się, że małym paluszku reżyser ma także współczesne kino rozrywkowe, zwłaszcza thrillery i horrory, w tym przede wszystkim amerykańskie. Scena gdy policjant zamierza zajrzeć do bagażnika samochodu, w którym ukryte są zwłoki oglądaliśmy wiele razy w kinie zza Oceanu (mnie przychodzi na myśl thriller „Palmetto”). Tego rodzaju scen, podsuwających skojarzenia z kinem amerykańskim jest więcej, choć dostrzec można także wpływy koreańskiego kina grozy z jego umiłowanie do łączenie horroru z dramatem. Wszystkie te inspiracje i wpływy nie psują jednak przyjemności z oglądania „Help”, ponieważ reżyser ma ambicję opowiadania w swoim imieniu. Niestety, właśnie opowieść wydaje się być najbardziej wątpliwą atrakcją chińskiego horroru.
Od razu jednak wyjaśnijmy. Nie jest tragicznie. Przez długi czas jest nawet bardzo przywozicie. Już pierwsze sceny wywiadu z jednym z byłych pacjentów, który przeprowadza Jiang Yan, wnoszą nieprzyjemny, ale jakże pożądany w filmach grozy, element niepokoju. Bohaterka wie, że córka pacjenta zmarła jakiś czas temu, pacjent zachowuje się jednak tak, jakby córka nadal żyła. Co więcej kilka scen dalej Jiang Yan zobaczy dziewczynkę na własne oczy. Trochę bardziej konwencjonalnie dzieje się, gdy narzeczony bohaterki ulega nieszczęśliwemu wypadkowi, a następnie w szamotaninie z profesorem otrzymuje kilka ciosów śrubokrętem Jiang Yan staje się obiektem prześladowań przez zmarłego mężczyznę: słyszy jego głos, obejmuje jego dłoń, odnajduje różne przedmioty w miejscach, w których je nie pozostawiła. Tę konwencjonalność jesteśmy w stanie wybaczyć, bowiem Qi unika sięgania po zgrane patenty na przestraszenie widzów. Pod tym względem jest bardziej staroświecki, ale przez to bardziej subtelny. Wkrótce zresztą zaczynamy podejrzewać, że twórcy filmu bynajmniej nie pragną zaoferować nam ghost story o młodej dziewczynie dręczonej przez wyrzuty sumienia i ducha nieboszczyka. „Help” przeobraża się w rodzaj horroru psychopatologicznego, mającego jednak bogatą tradycję przede wszystkim w amerykańskim kinie grozy i filmach w rodzaju „Scream of Fear” (1961) czy „Hush...Hush, Sweet Charlotte” (1964). Wymienione tytuły prezentują filmy z pogranicza thrillera oraz horroru i opowiadają o sugerowaniu komuś - w różnych celach - obłędu. Dodać można, jeszcze że fabuła obrazu Qi jest pod pewnymi względami podobna do polskiego „Palimpsestu”. Bohater filmu Kondrada Niewolskiego widział osoby i zdarzenia, które nie miały miejsca w rzeczywistości. Ta sam przypadłość przytrafia się także Jiang Yan. Więcej napisać nie mogę, by nie zepsuć seansu chińskiego „Help”.
Schody zaczynają się, gdy twórcy chińskiego filmu zaczynają tłumaczyć zdezorientowanym widzom, co właściwie oglądają (a w pewnym momencie dezorientacja staje się nawet większa niż w wenezuelskiej telenoweli). Pojawiają się poważnie brzmiące naukowe nazwy, które nie tylko prawie niczego nie wyjaśniają, lecz także nie mają wiele wspólnego ze zjawiskami, które te nazwy opisują. Mamy psychopatologię, ale potraktowaną powierzchownie. Na dodatek dość mocno nagiętą i traktującą pojęcia realizmu i życiowego prawdopodobieństwa w sposób dalece swobodny. Gorszy okazuje się jednak dziurawy scenariusz, który pozostawia widza z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. I nie są to wcale pytanie inspirujące, skłaniające do refleksji, lecz irytujące, świadczące o niedopracowanym a może nawet nieudolnym skrypcie. Nie dowiadujemy się na przykład czy rzekoma córka Mr. Lianga istniała w rzeczywistości czy też tylko w umyśle bohaterki. Zdarzają się jednak bardziej rażące potknięcia: kłódka na drzwiach w jednym ujęciu jest, by zaraz w następnym zniknąć. Może i są to drobiazgi, ale jak mówi przysłowie, diabeł tkwi w szczegółach. Do błędów zaliczyłbym także nieprzekonujący, dodany jakby na siłę, happy end. Happy end zawsze kiepsko sprawdza się w horrorze, więc nie było szansy by udał się w „Help”.
Jakby na osłodę otrzymujemy kilka obyczajowych ciekawostek. Pamiętajmy, że chińskie kino nadal jest obiektem niezwykle uważnych obserwacji ze strony rządowej cenzury. Ta cenzura pilnuje politycznej poprawności oraz dobrego imienia partii komunistycznej, toteż przymyka na pewne nieco odważniejsze elementy obyczajowe dotyczące na przykład seksu. W „Help” mamy więc scenę pocałunek między kobietami, scenę aktu miłosnego (pokazanego jednak bardzo oględnie) oraz kilka scen, w których możemy podziwiać zabójczo zgrabną sylwetkę Song Jia (Jiang Yan) w seksownej bieliźnie. Zresztą pod względem estetyczno-wizualnym (i nie ma tu na myśli zdjęć) poza urodą Song Jia możemy również pozachwycać się wdziękami pozostałych urodziwych chińskich aktorek.
„Help” jest zatem przyzwoitym thrillerem/horrorem, którego seans z pewnością nie będzie stratą czasu. Niemniej pozostawia po sobie uczucie niedosytu, bo nie dopieszczony scenariusz, a filmach pokazujących psychopatologię jest to wymóg niezbędny, psuje odbiór tego obrazu. Nieco powyżej przeciętnej wydaje się być najsprawiedliwszą oceną „Help” Zhanga Qi .
Screeny
+ realizacja bez zarzutu
+ zakręcona fabuła
+ widać wpływy najlepszych wzorców amerykańskiego kina
+ przez długi czas intryguje
+ nie ma czasu na nudę
+ kilka obyczajowych ciekawostek
+ Song Jia w seksownej bieliźnie!
- to mógłby być jeden z najlepszych horrorów psychopatologicznych, ale zepsuł go dziurawy scenariusz
- ostanie 20 minut
- próba naukowego wyjaśnienia historii, która ma niewiele wspólnego z nauką
- naginanie rzeczywistości
- happy end
Podyskutuj o filmie tutaj: Forum HO
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!