


DEAD SUSHI
Dead Sushi

Reżyser:Noboru Iguchi
Kraj prod.:Japonia
Obsada: Rina Takeda, Kentarô Shimazu, Takamasa Suga
Keiko (Rina Takeda) przygotowuje się pod okiem surowego ojca - mistrza sushi - do roli jego następczyni. Wojskowy rygor i wyśrubowane wymagania rodzica sprawiają, że nasza bohaterka ucieka z domu i zatrudnia się w podupadającym hotelu jako kelnerka. Wkrótce do zajazdu przybywa grupa pracowników firmy Komatsu Pharmaceuticals na czele z jej szefem. W tę samą stronę zmierza też pałający żądzą zemsty kloszard zaopatrzony w zombie-kalmara. To Yamada, były pracownik firmy Komatsu, który stworzył serum ożywiające martwe tkanki. Jego genialny wynalazek ma jeden malutki defekt: przywrócone do życia stworzenia stają się oszalałymi zombie. Tymczasem goście zamawiają spore ilości sushi, które wkrótce będzie miało styczność z serum...Brzmi jak film oglądany przez bohaterów Rick and Morty, lub nieznane dzieło Zespołu Filmowego Skurcz? Nie drodzy Państwo - to tylko Noboru Iguchi.
Japoński reżyser zaczynał swoją przygodę z filmem od produkcji dla dorosłych widzów, nie stroniąc od takich nurtów jak scat (jeśli nie jesteście pełnoletni, pozostańmy przy wersji, że jest to rodzaj jazzowego śpiewu). W tym kontekście nie dziwi, iż jego późniejsze filmowe dzieła wyglądają czasem jak skrzyżowanie Yattamana z produkcjami Tromy. Japończyk podarował światu takie cuda jak “Jednoręka dziewczyna z karabinem maszynowym”, “RoboGeisha” czy “Zombie Ass: Toilet of the Dead”. Japoński sukces “Piranii 3D” zainspirował Noboru do zrealizowania filmu o krwiożerczym żarciu.“Dead Sushi” to produkcja skrajnie kiczowata, grubiańska, pełna nonsensów, rażąca tanimi efektami specjalnymi, a przy okazji niesamowicie zabawna. “To wszystko osiągnęło punkt, w którym nie ma żadnego sensu” mówi jeden z bohaterów na widok kopulujących nigiri (sushi formowane w dłoni w owalne paluszki, na które kładzie się najczęściej rybę, owoce morza lub słodki omlet tamago) i trudno się z nim nie zgodzić. Krew tryska strumieniami, kolejne ofiary tracą życie w makabryczny i głupi sposób, a przez ekran przewija się plejada dziwacznych stworzeń: zombie plujące ryżem, człowiek-tuńczyk, latający statek bojowy sushi, śpiewające nigiri tamago. Miłośnicy zwariowanego humoru z kraju kwitnącej wiśni będą w siódmym niebie.
Sposób filmowania kojarzy się z najbardziej tandetnymi filmami karate z lat 70tych. Efekty i charakteryzacja są niewiele lepsze niż w niesławnej polskiej ekranizacji “Wiedźmina”. Nie wiem, czy bardziej razi plastikowy kalmar, nienaturalne wygenerowane komputerowo latające sushi, czy może Człowiek-Tuńczyk o wyglądzie wroga z wczesnych serii “Power Rangers”. Do tego można dorzucić jeszcze przesadnie dramatyczną muzykę. No dobrze, to teraz przejdźmy do minusów:)
Mimo, że krew leje się hektolitrami, to film nie jest ani straszny, ani szczególnie obrzydliwy. Nikt powyżej ósmego roku życia nie będzie miał problemu z zaśnięciem po seansie. Jeśli nie kupujecie prymitywnych żartów o puszczaniu bąków i z seksualnymi podtekstami, to może lepiej obejrzyjcie w zamian “Latający Cyrk Monty Pythona”.
Martwe sushi może wam zarówno zasmakować, jak i doprowadzić do niestrawności. Nie przekonacie się jednak bez wypróbowania go.
Screeny
+ dla fanów japońskiego humoru gwarantowane 90 minut dobrej zabawy
+ można dowiedzieć się paru ciekawostek o sushi
+ cała plejada pięknych japońskich aktorek i trochę golizny
+ nigiri tamago to najbardziej urocze zombie w historii gatunku
- nie jest straszny
- nie przypadnie do gustu osobom, które razi prostacki dowcip
- tanie cgi i charakteryzacja
Horror Online 2003-2015 wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie fragmentów lub całości opracowań, wykorzystywanie ich w publikacjach bez zgody
twórców strony ZABRONIONE!!!